(di Izabella Teresa Kostka)

La poesia contemporanea polacca ha tanti volti e sfumature che come le onde del Mar Baltico lambiscono gli abissi della sensibilità umana. Proprio dalla bellissima città di Kołobrzeg, situata sulle sponde del mare, giungono i versi del poeta Marian Jedlecki conosciuto anche come “Marcin Jodłowski”.

La sua poetica è contenuta nelle poche ma essenziali parole scelte sempre con cura ed attenzione ai minimi dettagli, priva di interpunzione scorre interrottamente come le maree. Lascia tanto spazio all’immaginazione, all’interpretazione libera e “non forzata” di ogni singolo verso. Ogni strofa mette in evidenza la profonda riflessione esistenziale e la malinconia nordica. L’eterno dilemma del senso della vita e dell’umano pellegrinare, le domande senza risposta in dialogo / monologo con Dio e la spiritualità intensa di ogni parola arrivano direttamente al cuore, diventando parte integra di ciascuno di noi.

In seguito pubblico alcune sue poesie scelte nella mia traduzione.

Izabella Teresa Kostka, Milano giugno 2019

~

Polska poezja współczesna ma wiele oblicz i odcieni, które jak fale Morza Bałtyckiego obmywają głębiny ludzkiej wrażliwości. To właśnie z pięknego miasta Kołobrzeg, położonego nad brzegiem morza, docierają do nas wersy poety Mariana Jedleckiego, znanego także jako “Marcin Jodłowski”.

Wiersze zawarte w niewielu esencjalnych słowach, dobranych zawsze z uwagą i dbałością o każdy szczegół, pozbawione interpunkcji falują nieprzerwanie jak morskie przypływy. Pozostawiają wiele miejsca na wyobraźnię i wolną interpretację każdego zdania. Każda fraza uzewnętrznia głęboką, egzystencjalną refleksję i północną melancholię. Wieczny dylemat o sensie życia i ludzkiej pielgrzymki, pytanie bez odpowiedzi w dialogu / monologu z Bogiem i intensywna duchowość każdego słowa docierają bezpośrednio do serca, stając się stałą częścią każdego z nas.

Izabella Teresa Kostka, Mediolan 2019

Załączam sześć poezji wybranych Mariana Jedleckiego w moim tłumaczeniu.

GŁUCHOTA

Głucha jest noc mrok mgła
głuchy krzemień i drut kolczasty
głuche morze i puchacz
noc zbędna z nieobecności i pytań

ślepa jest noc i kamienie
ślepy kret co w ziemi ryje
ślepe są twoje włosy

niema jest nędza
pieśń świerszczy na łące
niema przędza i powietrze

kaleka tu cała natura
kalekie wołanie o pomoc
kaleki ten co tworzy krzyk

więc kto widzi?
kto słyszy?
kto woła?
chyba nie Bóg
a to też moja wina?

SORDITÀ

Sorda è la notte il buio la nebbia
sorda la selce e il filo spinato
sordo il mare e il gufo
la notte superflua di assenze e domande

cieca è la notte e le pietre
cieca la talpa che nella terra scava
ciechi sono i tuoi capelli

muta è la miseria
il canto delle cicale nel campo
muto il filato e l’aria

disabile tutta la natura
disabile un grido d’aiuto
disabile chi genera l’urlo

allora chi vede?
chi sente?
chi chiama?
forse non l’Iddio
anche questa è colpa mia?

WIRUS

Wyłączam telefon
juz nic nie chcę wiedzieć
przykre zdarzenia
zniekształcone prawdy
przeżute poglądy i odczucia
suponowane przez retuszerów
wypowiedziane myśli
przetransponowane słowa
zamieniane beznadziejnie
bezwiednie?
na swój obraz podobieństwo?
świadome nienawiści?
ze strachu?
przed czym?
bo nienawiść to dżuma
którą stworzyliście i rodzi strach określony
który teraz ma naszą twarz
a to wirus osobowości
na czas niepojęty
na wynos
na wprost na wszelki wypadek

VIRUS

Spengo il telefono
non voglio sapere più niente di
spiacevoli avvenimenti
verità contorte
masticati punti di vista e sentimenti
suggeriti dagli opinionisti
pronunciati pensieri
trasportate parole
scambiate senza speranza
all’insaputa?
alla propria immagine?
gli odi voluti?
della paura?
di cosa?
perché l’odio è peste
che avete generato e crea una paura ben definita
che ora ha il nostro volto
è il virus della personalità
al tempo inconcepibile
da asporto
dritto per ogni evenienza

PRZEMYŚLENIE 6

Każdego nowego dnia
wracamy do tej samej codzienności
tylko podświadomość jej zmienna
dopełniamy obrazy
naszego widzenia
naszych odczuć
naszej ułudy

wszystko co odchodzi ginie w wieczności
staje się tym samym szczególnie drogie
przez sekundę momentu wszechświata
wszystko co stworzył człowiek
jest dyskusyjne
jakie to nieszczęście
że człowiek umie niszczyć
afirmuje i odchodzi
święty zbrodniarz –
ecco homo

RIFLESSIONE 6

Ogni nuovo giorno
torniamo alla stessa quotidianità
soltanto il suo subconscio è mutevole
completiamo le immagini
della nostra percezione
del nostro sentire
della nostra illusione

tutto ciò che se ne va sparisce nell’eternità
diventa allo stesso tempo estremamente caro
per un secondo del momento dell’universo
tutto quello ch’è stato creato dall’uomo
è discutibile
peccato
che l’uomo sappia distruggere
ammira e si allontana
il sacro delinquente –
ecco homo

W PIJANEJ DRODZE DO EDENU

Ileż to razy śmiałem się pijany
aby ukryć łzy
ileż już masz róż
które wkładałem ci w dłonie
by nie pokazać ci miła
żem w potyczce z życiem
a mój powóz stacza się
w koleiny czasu aż po osie

kiedy słyszę jak wokół mnie
chce runąć świat
i widzę jak przyszłość
w którą wiarę kładłem
spada jak liść w jesiennej szarudze
ech kelner –
proszę podaj mi spokoju w dużej szklance
pomiędzy linią napięć
a roztrzepotaniem skrzydeł
w drodze do Edenu

SUL SENTIERO EBBRO VERSO L’EDEN

Quante volte ho riso ebbro
per nascondere le lacrime
quante sono le rose
che ti abbia messo nelle mani
per non farti vedere Cara
che sono in battaglia con la vita
e la mia carozza scivola
nei solchi del tempo fino all’asse

quando sento come intorno a me
vuole crollare il Mondo
e vedo come il futuro
nel quale ho posto la fede
cade come una foglia nella pioggia autunnale
eh cameriere –
portami per favore la tranquillità in un bicchiere
tra la linea delle tensioni
e lo svolazzare delle ali
sul sentiero verso l’Eden

TAK NA MARGINESIE

Nie jestem prochem
nie obrócę się w niego
w proch –
nie jestem niebem z nieba
jestem sam dla siebie niebem
i mój szklisty strop
jestem sam dla siebie ziemią
tak jak gleba z gliny
nie uciekłam znikąd do znikąd
i nie wrócę tam

oprócz samego siebie nie znam innej doli
w wzdętym nadmuchu wiatru
i w spękaniu skał
muszę siebie tutaj i tam
siebie rozproszonego
znaleźć

COSÌ A MARGINE

Non sono cenere
non ritornerò ad essa
alla cenere –
non sono cielo del cielo
sono cielo per me stesso
e il mio soffitto vitreo
sono terra per me stesso
come il suolo dal fango
non sono fuggito dal nulla al nulla
e non ci tornerò

a parte me stesso non conosco un altro destino
in un soffio gonfio del vento
e nelle crepe delle rocce
devo me stesso qui e ora
disperso
ritrovare

DZIADEK

Tkwił całe życie w Życiu
najpierw w łonie parę miesięcy
potem ssał pierś
komunia wojsko obłuda
kartki żywnościowe
był dziadkiem z obowiązku
uczciwość
ostatnich dziesięć lat konania
był sobą
i już go nie ma

NONNO

Esisteva tutta la vita nella Vita
all’inizio nel grembo per parecchi mesi
poi ciucciava il seno
la prima comunione il servizio militare la falsità
la regolamentazione del cibo
faceva il nonno per dovere
onestà
gli ultimi dieci anni di agonia
era se stesso
e già non c’è più

Marian Jedlecki

Poesie scelte dalla raccolta in lingua polacca “Ingrediencje / Ingredienti”

Traduzione: Izabella Teresa Kostka, Milano / Mediolan 2019

Tutti i diritti riservati all’autore

Prawa autorskie zastrzeżone

NOTA BIOGRAFICA

MARIAN JEDLECKI nato a Wieluń (Polonia), animatore culturale, ex marinaio. Scrive saggi, racconti, poesie. Sta per pubblicare il suo prossimo libro dedicato ai tempi delle avventure da marinaio, una raccolta di saggi “Myśli niepokorne / Pensieri ribelli” e tra sillogi poetiche “Sklejone marzenia / Sogni incollati”, “Alienacje / Solitudini” e “Półprawdy / Le mezze verità”. Risiede a Kołobrzeg, la città marittima in cui è il Presidente della filiale dell’Associazione degli Autori Polacchi.

Ha pubblicato nei seguenti almanacchi: “Dźwirzyńskie Lato Literackie / Estate Letteraria di Dźwirzyno”, “Świętokrzyski kwartalnik literacki / Il trimestrale letterario di Świętokrzyce”, sulle riviste “Nieznany świat / Mondo sconosciuto”, “Flesz / Flash”, “Kulisy Kołobrzeskie / Le quinte di Kołobrzeg” e anche durante la “Hybertiada” a Kołobrzeg nel 2009.

Le sue poesie troverete sul blog:

https://marcin50.wordpress.com

MARIAN JEDLECKI urodzony w Wieluniu, wieloletni animator kultury, przez wiele lat był marynarzem. Ten okres swojego życia – przygodę z morzem – wspomina ze szczególnym sentymentem.
Pisze opowiadania, felietony, poezję. Przygotowuje do wydania kolejną powieść z okresu marynarskiej przygody, zbiór esejów “Myśli Niepokorne” oraz trzy tomiki wierszy – ” Sklejone Marzenia”, „Alienacje” i “Półprawdy”. Mieszka w Kołobrzegu. Jest prezesem Stowarzyszenia Autorów Polskich o/Kołobrzeg.

Dotychczas publikował w almanachach – “Dźwirzyńskie Lato Literackie”, w „Literackim Kwartalniku Świętokrzyskim”, w czasopismach “Nieznany Świat”, “Flesz”, w “Kulisach Kołobrzeskich”, a także we wrześniu, w czasie Herbertiady w Kołobrzegu w 2009 roku.
Jego utwory znajdują się także na blogu:

https://marcin50.wordpress.com

Marian Jedlecki